Dywan | Rynek Wrocław | Wrocław Non Stop | 5,6.07.2008
Zderzenie osobistej przestrzeni życiowej z centrum miasta, anonimowością, tłumem, turystami. Próba przeniesienia poczucia przynależności, tożsamości miejsca z gruntu prywatnego na związek z miastem; zjawisko zakotwiczenia.
Dywan jako centrum, salon, miejsce gdzie zderza się moje / domowe z obcym / zaproszonym; kobieta-matka przyjmująca, zapraszająca na swoje łono. Jest to dwoista sytuacja. Z jednej strony dopuszczamy i zapraszamy obcych ludzi w bardzo osobistą przestrzeń, która jest bezpośrednią częścią nas samych; poddajemy się użytkowaniu (z możliwością zarówno odrzucenia zaproszenia jak i zniszczenia dywanu/sukni). Z drugiej strony jako kobieta/matka/gospodarz, stojąc w odpowiedniej pozycji, w poczwórnej konfiguracji, mamy całkowity ogląd i kontrolę sytuacji.
Role, jakie narzucili nam uczestnicy akcji, w ogromnej mierze sprowadziły nas do bycia wyniosłymi hostessami, mającymi na oku dzieci biegające po dywanie jak po placu zabaw (zwłaszcza ze względu na bliską lokalizację długiej kolejki do zwiedzania Luminarium, skojarzenie z „przechowalnią” dla kilkulatków w hipermarkecie było wyjątkowo mocne). Poza rolą matki byłyśmy kochankami (mężczyźni o pokaźnej posturze siadali bardzo blisko nas, szukając w naszym cieniu bezpiecznego schronu), córkami (którym trzeba poprawić sukienkę), intruzami (którzy nie chcą wytłumaczyć po co tu stoją), czy wreszcie paniami z reklamy (z którymi – lub też na tle których – robi się zdjęcie).
KOMENTARZE:
- A co to jest? / Dywan / Ale śmierdzi.
- Ktoś Wam kazał tu stać?
- A co się teraz stanie? / Teraz poprawi mi Pan sukienkę. O tam, bo się zawinęła. / A teraz co? / Teraz zapraszam na dywan. / I co się stanie jak wejdę? / Jak Pan wejdzie, to wtedy Pan zobaczy. / Oni już siedzą i nic się nie dzieje. / Może dzieje się coś w środku?! / W środku? …w środku nich, aaaaa!
- Czego to reklama? Wykładziny czy dywanu?
- (pani z małym dzieckiem) Wszystkie dzieci mogą tu wejść?
- Panie tu coś reklamują czy to bicie jakiegoś rekordu?
- Tu można wchodzić? / Zapraszam. / O to chodzi, żebyś weszła i poczuła się jak u siebie w domu. / Aha, to ja idę do kuchni od razu. / (po chwili siedzenia) Ja to chyba wolę kanapę, twardy dywan jest dla młodych.
- Wy coś reklamujecie czy tak „o” stoicie? / Tak „o” stoimy. / To fajnie, że jeszcze ktoś tak „o” stoi i niczego nie sprzedaje.
- Jaaaaaaaaa! Największa cerata na świecie!
- Czego to reklama? / To nie reklama, zapraszam na dywan. / Nie reklama? to co? / Performance, zapraszam na dywan / I co, wiesz już co to? / Aaa… jakaś reklama…
- O co tu chodzi? / Nie wiesz? Jak nie wiesz o co chodzi, to znaczy, że chodzi o pieniądze.
- O co Wam chodzi? / Zapraszam / Ale nie, może Pani powiedzieć o co chodzi? / Proszę się rozgościć. / Rozgościć przy pustym stole?
- Kiedy zaczniecie coś robić?
- Co to jest? / Teatr jakiś, za darmo, a i tak nic nie rozumiem.
- Dlaczego Pani się tak martwi? / Nie, nie martwię się. / Wie Pani, że kiedyś może być Pani biedniejsza niż ja? / Tak, tak też może się wydarzyć.
- Cicho, bo ściany mają uszy.
- Panie się tu opalają.
- Gdyby mi dali dwie stówki, to mogłabym stać jak one, ale jak mniej, to nie.
- Eee, zapraszają tylko do dywanu, nie do łóżka.
- (dziecko) Dlaczego nic nie robicie? Nudno, może puścicie jakąś muzykę, wygłosicie jakieś przemówienie?
- To jest pułapka! Jak stanę na tym dywanie, to one ze mną pofruną.
- Co to jest? / Performance / A co to performance? / To nurt w sztuce współczesnej. / A długo on tu jeszcze będzie?
- Jesteście tu w każdą niedzielę?
- (chłopak z dziewczyną) Cipki wam się spocą.
- To jest właśnie sztuka współczesna: wszyscy patrzą i nikt nie wie o co chodzi.
- Co to jest? / Zapraszam / Nie mam czasu na zabawę.
- Jak wejdę na środek, to będą na mnie patrzeć cztery kobiety.
- To taka telewizja nowej generacji.
- Idź synu, stań na środku i czerp energię z tych czterech pań.